Nie wiadomo, jak długo suczka męczyła się,
wisząc na gałęzi. Została uratowana, choć na jej szyi wciąż krwawi rana
po taśmie, na której jakiś zwyrodnialec powiesił ją na drzewie. Szefowa
ekologów szuka nowych opiekunów dla pieska.
Suczka leżała w lesie przy drodze z Międzyrzecza do Kalska. W piątek po
południu zauważyła ją Agnieszka Niszczak z międzyrzeckiej inspekcji
weterynaryjnej. Wracała samochodem z wyjazdu służbowego, kiedy jej wzrok
przykuł leżący w trawie zwierzak. - To była młoda suczka. Kompletnie
wycieńczona. Tylko cicho popiskiwała - opowiada.
Psiak był
przywiązany biało-pomarańczową taśmą do konaru drzewa. Zadzierzgnięta na
szyi pętla wpiła się w ciało. - Rana wciąż krwawi, dlatego suczka
znajduje się pod stałą opieką lekarza weterynarii. Nazwaliśmy ją Tara -
dodaje Anna Kuźmińska-Świder, szefowa stowarzyszenia ekologicznego
Pakla, która zaopiekowała się zwierzakiem.
Weterynarz oczyścił ranę, ogolił Tarze sierść na szyi i zaaplikował
antybiotyki. Skąd szefowa Pakli ma pewność, że psa ktoś powiesił? Jako
dowód pokazuje plastikową taśmę. Ma najwyżej pół metra, natomiast
gałęzie rosnących tam drzew zaczynają się na wysokości metra.
Kuźmińska-Świder twierdzi, że suczka zerwała gałąź i doczołgała się z
nią do drogi. Nie wiadomo, jak długo się męczyła w upale.
Źródło: Gazeta Lubuska - Międzyrzecz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz