czwartek, 9 sierpnia 2012

MIĘDZYRZECZ: Mała Tara przeżyła horror. Ktoś chciał ją zabić.

Nie wiadomo, jak długo suczka męczyła się, wisząc na gałęzi. Została uratowana, choć na jej szyi wciąż krwawi rana po taśmie, na której jakiś zwyrodnialec powiesił ją na drzewie. Szefowa ekologów szuka nowych opiekunów dla pieska.


 


Suczka leżała w lesie przy drodze z Międzyrzecza do Kalska. W piątek po południu zauważyła ją Agnieszka Niszczak z międzyrzeckiej inspekcji weterynaryjnej. Wracała samochodem z wyjazdu służbowego, kiedy jej wzrok przykuł leżący w trawie zwierzak. - To była młoda suczka. Kompletnie wycieńczona. Tylko cicho popiskiwała - opowiada.
Psiak był przywiązany biało-pomarańczową taśmą do konaru drzewa. Zadzierzgnięta na szyi pętla wpiła się w ciało. - Rana wciąż krwawi, dlatego suczka znajduje się pod stałą opieką lekarza weterynarii. Nazwaliśmy ją Tara - dodaje Anna Kuźmińska-Świder, szefowa stowarzyszenia ekologicznego Pakla, która zaopiekowała się zwierzakiem.

Weterynarz oczyścił ranę, ogolił Tarze sierść na szyi i zaaplikował antybiotyki. Skąd szefowa Pakli ma pewność, że psa ktoś powiesił? Jako dowód pokazuje plastikową taśmę. Ma najwyżej pół metra, natomiast gałęzie rosnących tam drzew zaczynają się na wysokości metra. Kuźmińska-Świder twierdzi, że suczka zerwała gałąź i doczołgała się z nią do drogi. Nie wiadomo, jak długo się męczyła w upale.

Źródło: Gazeta Lubuska - Międzyrzecz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz